Gospodarstwo Rybackie - Białeccy
Pstrążna
40 sztuk w dwie doby na Pstrążnej - Daniel Szymański
Współpracownik „Karp Maxa”, Daniel Szymański spędził ze znajomymi dwie doby na łowisku Pstrążna . W sumie złowili blisko 40 karpi i amurów. Relację prezentujemy poniżej.
Artykuł pochodzi ze strony portalu Karpmax.pl
W jednej z wielu rozmów telefonicznych z Tomkiem ni stąd ni zowąd pojawia się spontaniczny pomysł - jedźmy gdzieś połowić na zupełnym luzie. Szybka analiza tematu przywołuje na myśl fakt, że bardzo dawno nie byliśmy na zasiadce większą grupą. Chwilę później mail z informacją dotyczącą wyjazdu w ekspresowym tempie „leci” do chłopaków.
Praktycznie w przeciągu kilku następnych godzin zbiera się ekipa 10 chętnych osób. Grupę tworzą testerzy Fish Pointa, członkowie Grass Carp Teamu oraz znajomi. Wybieramy jeden z lipcowych weekendów. Wybór pada na Pstrążną. Zależnie od możliwości czasowych – jedni zasiadają już w czwartek, nieliczni dojeżdżają w sobotę o poranku. Najważniejsze, że wszyscy wpisani na listę wstawiają się wzorcowo! Każdy z osobna ma własne cele i założenia, ale w powietrzu wisi coś , co pozwala poczuć, że pomimo założonych wytycznych, wśród ludzi dominuje luz i spokój.
Po co tu przyjeżdżamy...? Na pewno po to, żeby połowić duże ryby w sposób łatwiejszy, niż ma to miejsce na dzikich zbiornikach, na pewno po to, żeby sprawdzić zaplanowane strategie, przetestować firmowe zanęty i przynęty, na pewno również po to, żeby udoskonalić technikę holi i rzutów. Już pierwszego dnia zasiadki okazuje się jednak, że znajdujemy niezwykle dużo miejsca na współdziałanie i „rozluzowanie” atmosfery. Jest sporo przestrzeni na dowcip, żarty, zabawę, odpoczynek nad wodą.
Podczas trwającej około 2 doby zasiadki - EKIPĄ dziewięciu czynnie wędkujących karpiarzy złowiliśmy blisko 40 karpi i amurów! Swoją skuteczność potwierdziły firmowe „smakołyki”! Wśród nas by koledzy, którzy złowili ponad 20 kg ryby, byli też tacy, którzy pobili rekordy życiowe. Jeszcze innym, dane było zobaczyć na brzegu niezwykle oryginalne okazy. Kolejni – doświadczyli dużej częstotliwości brań. Nie to jednak wydaje się być najważniejsze! W moim (… i mam nadzieję nie tylko) odczuciu najcenniejsze jest to, że zabrakło nam elementu rywalizacji...Właśnie dzięki temu, łatwiej zobaczyć inny wymiar karpiowania – tak bardzo różny od tego, który praktykujemy na co dzień, kiedy to mamy okazję rywalizować w przytłaczającej ilości różnego typu zawodów karpiowych. Analizujemy prywatne sukcesy i stopień skuteczności w połowach okazów na dzikich wodach. Nieustannie staramy się śrubować własne rekordy życiowe. Na Pstrążnej nikt nie „chował” w dłoniach skutecznej przynęty, dla nikogo też tragedią nie była spinka ryby.
Zapraszamy do obejrzenia fotorelacji z zasiadki.