Z racji tego, że pracuję cały czas w delegacji, to staram się spędzać z rodziną jak najwięcej czasu. Po udanych wakacjach nad naszym pięknym morzem, mając do dyspozycji jeszcze kilka dni urlopu, postanowiłem zabrać pięcioletniego syna Maksymiliana na wyprawę na ryby.
Maks w tym sezonie już brał udział Wa kilku zasiadkach na różnych wodach i bardzo mu się podobało. Tym razem wybór padł na Pstrążną.
Szybki telefon do właścicieli łowiska, okazuje się że jest wolny domek na stanowisku numer 5. Świetnie! Jedziemy! Nad tą wodę już jeżdżę od 2012 roku ale po raz pierwszy postanowiłem zabrać tutaj syna.
Już kilka dni przed wyjazdem obmyślam plan jak łowić, co zabrać, by zapewnić „małemu” jak najwięcej atrakcji.
W końcu nadchodzi 28 lipca, pobudka o godzinie 5:00 (czasami bardzo trudno jest wstać synowi na 9:00 - ale co innego wypad na ryby) i wyruszamy. Godzina 7:15 jesteśmy już na miejscu, szybkie przywitanie z właścicielką łowiska i meldujemy się na stanowisku numer 5. Pogoda dopisuje, niebo jest lekko zachmurzone ale jest ciepło. Obok nas łowią koledzy z Raciborza. pytam co i jak. Okazuje się, że chłopaki mają bardzo dobre wyniki – ryba bierze!
Przygotowujemy się do wędkowania. Zakładam na włos skromnie po 1 kulce 20mm. Dokładam do łódki garść kulek, troszeczkę pelletu i kukurydzy. Zestawy wywożę około 20 metrów od przeciwległego brzegu.
Obozowisko przygotowane, zabieramy się do robienia grilla. Koledzy obok w tym czasie wyciągają kilka pięknych karpi w tym jednego +20 kg!
Podcza,s gdy zabawa trwa w najlepsze, o godzinie 15:00 następuje u nas pierwsze branie. Hol trwa kilkanaście minut i piękny karp pełnołuski ląduje na naszej macie. Waga wskazuje 15,1 kg. Jeszcze tylko szybka sesja fotograficzna i karp wraca do swojego królestwa.
Zbliża się noc. Maksymilian już przebrany w swoją ulubioną piżamę „tygryska”. Urządzamy sobie spacer wzdłuż łowiska podziwiając to piękne miejsce. Słuchamy niesamowitych dźwięków otaczającej nas przyrody, aż tu nagle wydobywa się niesamowity pisk z naszego sygnalizatora. Po kilku chwilach przepiękny karp koi o masie 15,0 kg melduje się na macie. Ryba odhaczona ląduje w wodzie, a my kładziemy się spać.
Noc przebiega u nas spokojnie, jedynie co jakiś czas słychać dźwięk sygnalizatorów karpiarzy łowiących na głębszej wodzie (stanowiska 12-14).
Ranek wita nas lekkim deszczem, jest godzina 5:30, syn jeszcze naturalnie śpi. Nagle z centralki wydobywa się pojedynczy dźwięk. Myślę sobie "kaczka przepłynęła obok wędki". Powoli ubieram buty i kurtkę przeciwdeszczową. Gdy otwieram drzwi naszego domku, sygnalizator znów się odzywa i wydaje falę dźwiękową w najlepsze. Hol trwa klika minut. Karp waży 7,4 kg. Wywożę zestawy na nowo i już po kliku minutach mam kolejny „odjazd”, ale niestety zaliczam "spinkę".
Jest godzina 8:30, powoli budzi się mój syn. Jemy jego ulubione śniadanie (płatki z mlekiem) i zaczynam go ubierać. Jak to często bywa na rybach, branie następuje w najmniej przewidywanym czasie. Ryba bierze bardzo delikatnie, zacinam i czuję bardzo duży opór. Myślę, że jest to coś bardzo dużego, napięcie wzrasta. Rybę holuję dobre kilkanaście minut, jeszcze klika „odjazdów” przy brzegu i jest w podbieraku. Nie pomyliłem się! Jest to karp 19,2 kg, zdrowy, piękny okaz. W ten sposób zaliczam swój nowy rekord! Dziękuję serdecznie Robertowi ze stanowiska obok za pomoc w podebraniu ryby.
Gdy już emocje opadły wyciągam wędki z wody i idziemy na obiad do sklepiku gospodarza łowiska.
Jest godzina 18:20, zbliża się koniec naszej przygody. Większość rzeczy mamy już spakowane, mata, podbierak i worki wysuszone. Nie mogło być inaczej – znów mamy branie! Kolejny karp zawitał na brzegu. Waga pokazała 11,3 kg. Robimy ostatnie zdjęcia i wracamy szczęśliwi do domu.
Dlaczego „zasiadka życia”? Może dlatego, że nie nastawiałem się na bicie żadnych rekordów. Chciałem po prostu spędzić z synem jak najlepiej te 36 godzin wspólnej zasiadki, odpocząć od miasta wśród otaczającej tę wodę przyrody. Miałem nadzieję, że przy okazji złapiemy jakąś rybę. Łowisko Pstrążna po raz kolejny mnie pozytywnie zaskoczyło. Złapaliśmy w sumie 5 karpi o łącznej wadze 68 kg i przy okazji ustanowiłem swój nowy PB.
Moim zdaniem łowisko się rozwija i z roku na rok pięknych ryb jest tutaj coraz więcej. Atmosfera na łowisku jest wspaniała, na każdego można liczyć. Na pewno w tym roku jeszcze tutaj zawitamy, bo warto.
Marcin Gajda
Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce. Czytaj więcej...